Dzień 116. - i stała się światłość
Mogę z radością napisać, że nasze zmagania z Tauronem i prądem tymczasowo są zakończone. Doczekaliśmy się licznika, prowizorka śmiga, nie musimy już ciągnąć kabla przez drogę. Ogólnie to podpięcie prądu to chyba największy przełom podczas budowy domu. W zeszłym tygodniu zawarliśmy też umowę na sprzedaż gazu i czekamy teraz na podpięcie licznika. Jak już podepną, będzie można w końcu wygrzewać wylewkę. Montaż winyli na parterze za dwa miesiące, a więc do tego czasu musimy zdążyć. Pomimo, że nie została jeszcze u nas zrobiona elewacja, to myślę, że możemy oficjalnie rozpocząć etap wykończeniówka :)
Niestety budowa w czasach zarazy jest utrudniona. Tym bardziej, że nadszedł u nas czas na kupowanie wszystkiego - staramy się większość tematów ogarnąć zdalnie. Póki co żadna ekipa nam nie odpadła, ale niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie. Z drugiej strony teraz sobie dziękuję za to, że uparłam się, żeby rozpocząć budowę jesienią 2019 i nie czekać do wiosny 2020, za czym oponował Małż :)
W weekend Mąż wziął się za montowanie oczek, zaczynając od przedpokoju. Kupiliśmy zestaw, żeby zrobić przymiarki, czy konkretna jasność nam wystarczy. W przedpokoju jest super, ale do łazienki zdecydujemy się raczej na mocniejsze.
Gdyby nie ten burdelik z tyłu i błotko, to można by powiedzieć, ze robi się przytulnie ;)
A tutaj #zostańwdomu wersja budowlana ;)
Jeśli nic się zmieni, to w przyszłym tygodniu ruszamy z elewacją. Nie mogę się doczekać efektu końcowego :)
Komentarze