Dzień 80. - bardzo pracowity tydzień na budowie
Oj, w tym tygodniu dużo się działo u nas na budowie. W jednym dniu na budowie jednocześnie pracowały trzy ekipy :) Ale od początku.
W poniedziałek do akcji wjechała ekipa od kartongipsów. Zaczęli robić ścianki działowe, stelaże, zakładać wzmocnienia, folię paroizolacyjną. Ogólnie bardzo dużo pracy. Przez ten tydzień na poddaszu zniknęła ogromna przestrzeń i powstały w końcu pokoje. Jestem zadowolona z ich wielkości, Łącznie wyszły 4 pokoje - łazienka, nasza sypialnia, pokój dla dziecka i ostatni, najmniejszy, który zaadoptuję sobie na razie na garderobę - w przyszłości pokój dla drugiego dziecka, jak już będą na tyle duże, że nie będą chciały dzielić pokoju ;)
Tutaj akurat sypialnia. Od północy, tak jak zażyczył sobie Małżonek.
Łazienka na piętrze.
Pomimo paskudnej pogody w tym tygodniu, sporo pracy wykonała też ekipa od elewacji. Otynkowali i zagruntowali całość, pomalowali ponownie podbitkęm więc nasz dom wygląda już prawie tak, jak ma wyglądać docelowo :) Z wykonaniem elewacji musimy poczekać, aż się ociepli. Zobaczymy, czy pogoda nie spłata nam jeszcze psikusa, ale biorąc pod uwagę tegoroczną "zimę", mam nadzieję, że uda się ją już wykonać w marcu. Ale będziemy cierpliwi, poczekamy :)
Dzisiaj na budowie pojawiła się ekipa od instalacji elektrycznej. Zakładanie instalacji w domach szkieletowych to szybka robota - dzisiaj więc zaczęli, dzisiaj skończyli ;) Trochę nam się z tym udało, bo nie musieliśmy brać dodatkowo urlopu na wykonanie instalacji, a nie wyobrażam sobie, że mogłoby nas tam nie być. Myślałam, że decyzja odnośnie lokalizacji oświetlenia będzie trudniejsza. Myśleliśmy nad tym od jesieni, ale ostatecznie myślę, że wyjdzie dobrze. Sprawdzimy to, jak w końcu będziemy mieć prąd :P
No i to jest właśnie łyżka dziegciu w beczce miodu. Nadal nie mamy terminu wykonania przyłączenia. Zastanawiam się, co mogę w tej sprawie jeszcze zrobić, ale niestety pozostaje chyba to najgorsze - czekać ;) Wiem jednak, że na wykonanie skrzynki bierzemy na pewno z Mężem cały dzień urlopu, bo chyba bym się zastrzeliła, jakby przy tym jeszcze coś było źle i znowu odwlekłoby się w czasie...
Mam więc do Was pytanie - ile czasu czekaliście od momentu złożenia gotowości instalacji do fizycznego odbioru prądu?